Nowe, duże badania i podobne wnioski: maluchy przyklejone do ekranów mają mniejsze szanse na szczęśliwe dzieciństwo.
Opublikowane niedawno wyniki badań australijskich naukowców pokazują, że czas wolny dziecka ma bardzo duży wpływ na jego rozwój emocjonalny i samopoczucie. Z punktu widzenia dobrostanu dziecka jest praktycznie wszystko jedno, czy będzie to sport, zajęcia dodatkowe, pomoc w domu, czy po prostu zabawa z rówieśnikami. Aktywnie spędzany czas wolny idzie w parze z lepszym samopoczuciem. Jeśli czas wolny dziecko spędza na oglądaniu bajek, graniu w gry lub przewijaniu mediów społecznościowych, samopoczucie leci w dół.
Ekrany kradną czas wolny
Ekrany nie zasługują na całkowite potępienie. Dostęp do mediów elektronicznych jest ważny i ułatwi dziecku sukcesy edukacyjne i zawodowe w przyszłości. Ale równocześnie łatwy dostęp do internetu, telewizji i gier – atrakcyjnych i bardzo angażujących form rozrywki – to zagrożenie dla wszelkich innych form spędzania wolnego czasu.
Wolny czas można spędzać rozmaicie. W grę wchodzi sport, swobodna zabawa na świeżym powietrzu, życie towarzyskie, zajęcia dodatkowe (jak szkoła muzyczna, zajęcia z języków obcych, warsztaty plastyczne, czy kurs programowania robotów) i wiele innych aktywności. Ekrany telefonu, komputera i telewizora są silną konkurencją. Dziecko zmęczone szkolnymi wyzwaniami chętnie sięgnie po elektronikę. Mniej chętnie da się „wygonić” z domu. Rodzic zmęczony własnymi obowiązkami pod koniec dnia nie zawsze będzie stanowczo zwalczał ekrany, skoro niemal niezawodnie zapewniają święty spokój na kilka godzin.
To pułapka, przed którą ostrzegają naukowcy z Australii.
Odtrutka? Sport lub… książki
– W dzisiejszej niepewnej rzeczywistości pomoc dzieciom w rozwinięciu dobrostanu jest wyjątkowo ważnym zadaniem – twierdzi dr Rosa Virgara, badaczka z Uniwersytetu Południowej Australii w Adelajdzie. – To szczególnie istotne dla dzieci w szkole podstawowej, które odkrywają właśnie wyzwania i ryzyka, które niesie ze sobą pełnowymiarowa edukacja. Ale chyba równie ważne jest to dla nastolatków, które mierzą się z całą gamą fizycznych, społecznych i emocjonalnych zmian w swoim życiu.
Badania prowadzone przez zespół Australijczyków dotyczyły tego, jak aktywności pozaszkolne (popołudniowe i weekendowe) mogą wspierać lub torpedować poczucie dobrostanu u dzieci. Okazało się, że bardzo wiele rozmaitych form spędzania wolnego czasu nie różni się wyraźnie pod tym względem.
Wydawałoby się, że aktywne formy – jak sport, spacery czy szaleństwa na placu zabaw – będą w jakiś sposób się wyróżniać. Ale nie.
– To ciekawe, bo można by pomyśleć, to właśnie brak aktywności fizycznej może powodować problemy z dobrostanem. A tymczasem nasze badania pokazują, że odrabianie pracy domowej lub czytanie – obie czynności przecież są z zakresu siedzącego trybu życia – pozytywnie wpływają na dobrostan. A więc problem jest gdzieś indziej – podkreśla dr Virgara.
Natomiast ekrany telewizyjne, komputerowe i te w smartfonach, okazały się obniżać dobrostan.
Badania przeprowadzono na danych pochodzących od niemal 62 tysięcy dzieci w wieku 4-9 lat, obejmujących takie informacje jak średnia liczba dni w tygodniu, w których dziecko bierze udział w popołudniowych zajęciach dodatkowych, informacje, jakie to są zajęcia itd. Naukowcy zestawiali te dane z miarami odczuwanego przez dzieci szczęścia, smutku, niepokoju, zaangażowania, wytrwałości w dążeniu do obranych celów, optymizmu, stabilności emocjonalnej i satysfakcji. Te miary pomagały badaczom ocenić dobrostan dzieci.
Ekrany można ograniczać bez łez i krzyków
Okazało się oczywiście, że interakcji z ekranami jest mnóstwo. Zdecydowana większość dzieci uczestniczących w tych badaniach w roku 2018 przeciętnie w ciągu 4 z 5 dni roboczych oglądała po szkole telewizję, a media społecznościowe zdarzało im się klikać i przewijać w ciągu 3 z 5 dni.
Tymczasem psychologowie oceniają, że w społeczeństwie australijskim niepokojąco niskie poziomy dobrostanu dotykają już 10% dzieci, a aż jedno na siedem ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Problem jest więc poważny. W Polsce najprawdopodobniej nie jest lepiej (ale jest to z pewnością słabiej udokumentowane).
– Musimy znaleźć sposoby, żeby zachęcać dzieci w różnym wieku i z różnych środowisk do angażowania się w aktywności, które odciągają je od telewizji, komputerów i urządzeń mobilnych – stwierdza australijska uczona. – To jest oczywiście wielkie wyzwanie, skoro większość dzieci wychowuje się z tymi urządzeniami. Jeśli jednak rodziny będą bardziej świadome tych zagrożeń, może uda się wypracować zdrowsze proporcje czasu poświęcanego przez dzieci elektronice i czasu na inne aktywności.
Ryzyka opisane w artykule rosły – co też jest dość przewidywalne i powtarza się we wnioskach z innych badań w tym obszarze – w przypadku dzieci ze środowisk nieuprzywilejowanych, czyli o niższym kapitale społecznym lub po prostu – biedniejszych. Tutaj interwencje będą szczególnie skuteczne.
Duński eksperyment, który opisywaliśmy tutaj w maju, pokazują, że da się to skutecznie robić. Jaki jest duński sekret? Po prostu rodzice też muszą się solidarnie z dziećmi ograniczać i odstawiać smartfony, seriale i komputer.
Dowiedz się więcej z oryginalnego artykułu (w wolnym dostępie):
Kennewell, E., Curtis, R.G., Maher, C. et al., The relationships between school children’s wellbeing, socio-economic disadvantage and after-school activities: a cross-sectional study, BMC Pediatr 22, 297 (2022). https://doi.org/10.1186/s12887-022-03322-1