Uczniowie z uboższych rodzin gorzej wypadają na egzaminach, bo zżera ich stres. Jednak są bardzo proste ćwiczenia, które pozwalają wyrównać szanse. I podnoszą wyniki w całej szkole – przekonuje wybitna amerykańska specjalistka od uczniowskiego stresu.
Stresu nie da się wyrugować ze współczesnej szkoły
W połowie stycznia ukazały się dwie ważne publikacje na temat szkolnego stresu. Badania PISA prowadzone przez OECD ujawniają, że poziom niepokoju jest silnie powiązany z motywacją do osiągania sukcesów. W krajach, w których uczniowie przyznają, że bardzo im zależy na dobrych wynikach (albo wręcz: na byciu najlepszym w klasie, najlepszym w szkole), notuje się również wyższy poziom stresu uczniów. Szkolna rywalizacja nie przebiega bezstresowo.
Tradycyjne motywowanie uczniów do pracy (konkursy, olimpiady, fetowanie prymusów) zazwyczaj wiąże się z wywoływaniem u nich niepokoju.
– Wyniki badań PISA pokazują, że uczniowie, którzy są lepiej zmotywowani, okazują równocześnie większy poziom stresu – podkreśla Jeffrey Mo, analityk OECD. Jego zdaniem, można temu trochę przeciwdziałać, kładąc mniejszy nacisk na rywalizację z innymi uczniami, a większy – na własny rozwój.
Pracę na ten temat można przeczytać online: Mo, J. (2019), „How is students’ motivation related to their performance and anxiety?”, PISA in Focus, No. 92, OECD Publishing, Paris, https://doi.org/10.1787/d7c28431-en.
Być może szkoła mogłaby być inna, ale póki co – na szczęście – uczniowski stres jest czymś, co można kontrolować. Może wręcz być czymś pozytywnym.
Ze stresem można sobie radzić!
Dosłownie dzień przed artykułem Jeffreya Mo, 14 stycznia na łamach prestiżowego magazynu amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk („PNAS”) opublikowano wyniki badań zespołu prof. Sian Leah Beilock z nowojorskiego Barnard College. Prof. Beilock od ubiegłego roku kieruję tą elitarną żeńską uczelnią, a zawodowo zajmuje się przede wszystkim stresem u uczniów i nauczycieli. Stara się zrozumień, jak uczniowski niepokój wpływa na wyniki zdawanych egzaminów i jak można temu przeciwdziałać.
– Nie chodzi tylko o to, co wiesz w danym momencie, ale twoje obawy i ocena sytuacji również mają wpływ [ na wyniki zdawanego egzaminu] – podkreśla badaczka. – Interesowało nas przede wszystkim, czy można poprawić zdawalność w dziedzinach STEM (nauki ścisłe i techniczne), czyli w obszarach, gdzie szersza reprezentacja studentów jest naprawdę potrzebna.
W USA (i nie tylko!) gospodarka potrzebuje coraz więcej przedstawicieli STEM, a tymczasem brakuje studentów, którzy kończą takie kierunki. Amerykanie obserwują przede wszystkim, że młodzież z biedniejszych rodzin jeszcze w szkole wybiera mniej przedmiotów ścisłych i technicznych, a w efekcie, jest mocno niedoreprezentowana na studiach w tych dziedzinach. Zdaniem Beilock warto i można temu przeciwdziałać. Jej najnowsza publikacja wyraźnie to potwierdza.
Główny autor pracy, dr Christopher Rozek, psycholog z Uniwersytetu Stanforda, podkreśla, że uzyskiwane przez uczniów oceny nie odzwierciedlają wyłącznie poziomu ich wiedzy z dnia egzaminu. Jego zdaniem emocje odgrywają na tyle istotną rolę, że szkoła powinna kłaść duży nacisk na dobrostan uczniów i techniki radzenia sobie ze stresem. Dzięki temu potencjał uczniów zostanie minimalnie zaciemniony przez takie czynniki jak niepokój.
Co może pomóc?
Badaniem zespołu prof. Beilock objęto niemal 1200 uczniów klas pierwszych w dużej szkole średniej na środkowym zachodzie USA. Przed semestralnymi i rocznymi egzaminami z biologii uczniowie dostali do zrobienia krótkie ćwiczenia. Zadania miały pomóc w radzeniu sobie z emocjami. Jedna z grup miała do napisania tekst na temat własnych odczuć przed testem. Wcześniejsze badania prof. Beilock i innych naukowców pokazały, że takie 10-minutowe ćwiczenie paradoksalnie pozwala zmniejszyć obciążenie stresem. Nazywanie przeżywanych emocji pozwala lepiej zdawać egzaminy, bo władze poznawcze są „odblokowane”.
Druga grupa miała za zadanie przekuć własne zdenerwowanie w ekscytację. Dostała do przeczytania tekst objaśniający, że odczuwane przed egzaminem pobudzenie – szybsze tętno, spocone dłonie – to w rzeczywistości objawy, że organizm jest przygotowany do ważnego zadania. Uczniowie mieli po przeczytaniu streścić tekst. Również ta metoda – wyjaśniania, że stres jest oznaką mobilizacji – jest ćwiczeniem o potwierdzonej skuteczności.
Trzecia grupa miała do zrobienia oba zadania, natomiast grupa kontrolna dostała neutralne emocjonalnie zadanie – suchą instrukcję, żeby zignorować odczuwany niepokój.
Stres nie jest rozdzielony sprawiedliwie…
Biedniejsi uczniowie mają więcej do stracenia!
Badacze interesowali się przede wszystkim uczniami z biedniejszych rodzin. Okazało się, że w ich przypadku ćwiczenia na kontrolę emocji podziałały szczególnie dobrze. Średnie oceny z egzaminów wzrosły z 57% do 63%. Tak dobre wyniki uboższych uczniów oznaczają, że interwencja psychologów zmniejszyła lukę między wynikami osób bogatszych i biedniejszych.
Okazało się też, że udział w projekcie dla uczniów z biednych rodzin spowodował znaczny wzrost zdawalności. Brak interwencji to zaledwie 61% uczniów o niskich dochodach, którzy byli w stanie ukończyć biologię w pierwszej klasie. Dwa dziesięciominutowe ćwiczenia przed połówkowym i końcowym egzaminem podniósł ten odsetek do 82%. Zastosowane ćwiczenia działały równie dobrze. Co ciekawe, niemal nie działały w przypadku uczniów o wysokich dochodach.
Wygląda na to, że dobrze sytuowani uczniowie praktycznie się nie stresują. A w każdym razie – stres im nie przeszkadza. Kto umie, ten zdaje.
I rzeczywiście, z przeprowadzonych ankiet naukowcy dowiedzieli się, że bogatsi uczniowie mają świadomość, że lekki stres to objaw mobilizacji. Tymczasem uczniowie biedniejsi raczej obawiali się stresu. Dopiero interwencja psychologów pozwoliła im zrozumieć i opanować swoje emocje.
Proste sposoby działają!
Proste 10-minutowe ćwiczenia pozwalają więc bardzo skutecznie wyrównywać szanse egzaminacyjne. Uczniowie, którzy mają więcej do stracenia (bo od szkolnych wyników więcej w ich przyszłym życiu będzie zależało), uczą się nieźle. Ale stres egzaminacyjny bardzo przeszkadza im w zdobywaniu adekwatnych ocen. Techniki radzenia sobie ze stresem świetnie ten problem zwalczają.
I oczywiście, podnoszą ogólne wyniki w całej szkole.
Zdaniem Beilock takie ćwiczenia dają uczniom znacznie więcej: wychowują osoby, które lepiej będą sobie radzić w różnorodnych sytuacjach stresowych – poza szkołą i poza salą egzaminacyjną.
Prof. Beilock podkreśla, że sama wciąż stosuje opisane w badaniach ćwiczenia. – Praktykuję to, czego nauczam. Np. przypominam często sama sobie, że wszystkie te symptomy niepokoju, które czasem odczuwam w stresujących sytuacjach, to tak naprawdę sygnał, że jestem gotowa do boju.
Więcej w oryginalnej pracy na łamach „PNAS”:
Rozek et al., „Reducing socioeconomic disparities in the STEM pipeline through student emotion regulation”