W trakcie dziesięciu dni obozu w Serocku poznałem wielu ludzi, zarówno moich rówieśników, jak i starszych ode mnie tutorów, którzy podobnie jak ja mają pasję. Widziałem w ich oczach błysk, gdy wygłaszali wykład o równaniu Naviera-Stokesa, rysowali mi na kartce założenia hipotezy Riemanna, tłumaczyli, co to funkcja dzeta, mikrokontrolery… To nagromadzenie tak wielu otwartych osób zafascynowanych tym, co robią, było dla mnie zupełnie odmiennym doświadczeniem od tego, co spotykam na codzień. Rozmowy, które przeprowadziłem, dały mi spory psychiczny komfort, poczucie, że jednak nie jestem sam, że są ludzie do mnie podobni. Pozwoliły mi odnaleźć się w społeczności. Dały sporo motywacji do tego, aby się nie poddawać, ale iść dalej, starać się robić to, co naprawdę kocham, a niekoniecznie to, czego oczekują ode mnie inni.