Opublikowane wczoraj wyniki badań naukowców z prestiżowego Kolegium Królewskiego w Londynie dowodzą, że liczne stresujące testy, sprawdziany i egzaminy w szkole są zbędne. Nauczyciele równie dobrze monitorują postępy ucznia w nauce.
Kultura egzaminowania zamiast uczenia
Testy standaryzowane uchodzą za obiektywną miarę wyników nauczania. Wygląda jednak na to, że koszty ich wdrażania i przeprowadzania to rozrzutność. Nauczycielskie oceny pracy ucznia okazują się równie skutecznym wskaźnikiem późniejszego sukcesu. – Odkrycie, że wyniki egzaminów są tak ściśle skorelowane z ocenami końcowymi wystawionymi przez nauczycieli, poddają w wątpliwość wartość kultury testowania, która obowiązuje w brytyjskim systemie edukacji – podkreśla dr Kaili Rimfeld, jedna z autorek pracy opublikowanej 12 maja na łamach „Journal of Child Psychology and Psychiatry”.
Wtóruje jej współautorka, dr Margherita Malanchini. – Rekomendujemy, żeby w monitorowaniu postępów w nauce polegać na ocenach nauczycieli, zamiast na wynikach egzaminów, w szczególności w młodszych klasach – podkreśla. Jej zdaniem przesadne egzaminowanie odziera edukację z …doświadczenia edukacji. Zamiast się uczyć, uczniowie przygotowują się do kolejnych egzaminów. To przecież nie to samo…
Wcześniejsze badania sprawdzały skuteczność zarówno testów standaryzowanych, jak i ocen wystawianych przez nauczycieli. Jednak cytowana praca po raz pierwszy porównuje obie te metody. Siódemka badaczy z KCL opierała się na danych z dużego badania bliźniąt, obejmującego ponad 5000 par młodych Brytyjczyków. Wyniki nie pozostawiają wątpliwości: nauczyciele świetnie sobie radzą w „starciu” z egzaminami państwowymi. Obie metody równie skutecznie przewidują późniejsze sukcesy uczniów w państwowych egzaminach z angielskiego, oraz matematyki i nauk ścisłych i przyrodniczych – włącznie z wynikami egzaminów na studia.
– Wyniki naszych badań powinny zostać wzięte pod uwagę w debacie nad obecnością testów w edukacji – zarówno wczesnej, jak i tej późniejszej – podkreśla dr Malanchini. – Ufajmy w doświadczenie nauczycieli w realizowaniu programu i monitorowaniu postępów uczniów, a to bardzo dobrze wpłynie na samopoczucie i uczniów, i nauczycieli. I pomoże przywrócić szkole frajdę uczenia się!
Testy w odstawkę. Nauczyciel wie, co robi
Zdaniem autorów, finansowe, pedagogiczne i emocjonalne koszty przesadnej „sprawdzianozy” nie dają się w świetle tych badań usprawiedliwić. Szkoda uczniów i samego systemu edukacji. To zbędny stres i zbędna biurokracja. To czas ukradziony uczniom i nauczycielom.
– Nie zwalczamy testów standaryzowanych jako takich – wyjaśnia dr Rimfeld. – Nie przekonujemy też do tego, żeby nauczyciele więcej pracowali i wystawiali więcej ocen. Przeciwnie! Pokazaliśmy, że stosowane obecnie [w Wielkiej Brytanii] metody ocen nauczycielskch są bardzo dobrym narzędziem. A to pozwala szkołom zredukować liczbę testów i sprawdzianów, bez szkody dla monitorowania wyników nauczania.
Dowiedz się więcej z oryginalnej pracy: Kaili Rimfeld , Margherita Malanchini, Laurie J. Hannigan , Philip S. Dale, Rebecca Allen, Sara A. Hart, Robert Plomin, Teacher assessments during compulsory education are as reliable, stable and heritable as standardized test scores, 2019 https://doi.org/10.1111/jcpp.13070